Dziś nie wyobrażamy sobie życia bez wygodnych butów. Współcześnie różnorodność obuwia przyprawia o zawrót głowy – buty sportowe, buty eleganckie, płaskie i na wysokim obcasie, na zimę, wiosnę, lato i jesień, skórzane, materiałowe, syntetyczne. Do wyboru do koloru. Ale zanim ludzkość doszła do tego etapu „obuwniczej ewolucji” musiała pokonać długą drogę.
Pierwszym historycznie udokumentowanym posiadaczem obuwia jest Oezi – zamarznięty człowiek, którego archeologowie odkryli w 1991 roku. Oezi żył przed ponad trzema tysiącami lat i nosił bardzo prymitywne buty wykonane z jeleniej i niedźwiedziej skóry, słomy i łyka.
Starożytni Egipcjanie mieli trochę lepszą sytuację niż Oezi, który żył w górach na granicy dzisiejszych Włoch i Austrii. Ciepły, afrykański klimat nie wymagał bardzo skomplikowanej technologii. Wystarczyły odpowiednio namoczone, wysuszone i uplecione liście palmowe i łodygi papirusu. Grecy gustowali w skórzanych sandałach, które powszechnie nosili na co dzień. Natomiast koturny przeznaczone były dla aktorów, występujących w sztukach teatralnych.
W średniowieczu przemysł obuwniczy nieco się rozwinął, także ze względu na mentalność, wszak każda nagość była przedmiotem potępienia. Serca, a może raczej stopy, nieco bardziej majętnych osób podbiły „poulaine”, czyli skórzane buty z zadartymi noskami. Długość noska świadczyła o statusie społecznym. Z czasem uregulowano tę kwestię przez prawo, gdyż długości nosków przekraczały granice zdrowego rozsądku. Aby delikatna skóra butów pozostawała niezniszczona, noszono patynki – zakładane na buty drewniane podeszwy ze skórzanym paskiem (wyglądały trochę jak kapcie noszone na butach). Patynki z reguły miały podwyższony obcas. Co ciekawe, w średniowieczu nie rozróżniano butów na prawy i lewy.
„Co ciekawe, w średniowieczu nie rozróżniano butów na prawy i lewy.”
– proponuję wizytę w najbliższym muzeum archeologicznym posiadającym zbiory z tego okresu.