Jesteś prezesem firmy, pracujesz w poważanym biurze, a może sprawdzasz bilety w tramwajach lub po prostu musisz zakładać na nogi eleganckie obuwie. Jeśli nie wiesz, co począć, jeśli za oknem panuje mróz rodem z Syberii – pomożemy Ci, nie będziesz sam.
Istnieje co najmniej kilka sposób na to, by zadbać o nasze stopy w trakcie srogiej polskiej zimy. Niewątpliwe najlepszym z nich jest zakup odpowiednio ocieplanych i przystosowanych do zimowych warunków butów, które bez dodatkowych kroków ochronią nas przed nerwowym skrobaniem podeszwy paznokciami, aby było nam cieplej w stopy.
Są jednak tacy, którzy nie za bardzo widzą swoje nogi w zimowej oprawie, mówiąc prościej – zimowe buty są dla nich „fuu” i dlatego też za nic w świecie nie chcą zamieniać swoich eleganckich pikolaków ze skóry boliwijskiego aligatora. Podobnie jak aligator, człowiek pod wpływem zimna robi się często nerwowy. Aby uniknąć takiej sytuacji, możemy:
Po pierwsze – wyposażyć nasze buty we wkładkę filcową, która niczym budowlana wełna zdecydowanie ociepla marne przygotowanie naszych eleganckich butów do ostrego zimna. Takie wkładki możemy kupić prawie za darmo i choć wydaje się, że to niby nic, zmieniają wiele.
Po drugie – chyba najprostszy ze sposobów, znany już prastarym jaskiniowcom – zakładamy grubą skarpetę, a najlepiej dwie, oczywiście dopasowaną kolorystycznie do naszych „eleganciaków”.
Po trzecie – wracamy ponownie do opcji sklepowej, ponieważ nasze zakupy nie muszą się skończyć nabyciem butów, przypominających obuwie dla Yeti. Żyjemy w takich czasach, że na sklepowych półkach znajdziemy buty wyglądające elegancko i „biurowo”, a zarazem ciepłe – wypełnione np. specjalną wełną. Nikt też nie powiedział, że buty prezesa nie mogą być nieco wyższe za kostkę, która jest mocno narażona w trakcie zimy.
Po czwarte – najlepszą alternatywą jest po prostu nie wychodzić z domu, prowadzić interesy zdalnie, a jedzenie zamawiać specjalnym kurierem, ale ta opcja ma jednak kilka minusów…